Jak podróżować roślinnie?

plaża

Wakacje… Czas beztroski i odpoczynku… Ale dla prawdziwych roślinożerców dbających o swoje zdrowie i formę fizyczną to także czas poważnych dylematów i zmartwień. Czy nie umrę z głodu na wyjeździe? Czy nie będę musiał jeść trawy i zagryzać ją ziemią? Czy z owoców będzie coś więcej niż rodzynki?

Jak żyć? Jak podróżować? A mówiąc już serio… Jeśli się nad tym zastanowić to faktycznie może pojawić się parę przeszkód i utrudnień podczas wyjazdu, ale bez przesady – naprawdę da radę. Wymaga to jednak dokładnego przygotowania i przemyślenia sprawy. Możliwości jest wiele, a ludzka pomysłowość nie zna granic. Nie panikuj. Zawsze znajdzie się rozwiązanie. Ja tego lata wyjeżdżałem do tej pory dwa razy i udało się. Nawet bardzo.

Przypadek numer jeden – wyjazd za granicę

Jeśli planujesz pobyt w hotelu, zanim zdecydujesz się na konkretne miejsce, musisz znaleźć odpowiedź na jedno bardzo ważne pytanie – jak będą cię karmić? Przeczytaj dokładnie ofertę. Zadzwoń do hotelu albo do biura podróży. Sprawdź opinie na forach. Przeszukaj instagrama i fejsa – ludzie często wpisują pod zdjęciami z wakacji hashtagi z nazwą hotelu lub przynajmniej miejscowości. Restauracja hotelu, w którym będziesz mógł przeżyć bez problemu musi oferować następujące rzeczy: 1. kącik sałatkowy/warzywny; 2. świeże, lokalne owoce; 3. zróżnicowane dodatki do dań dla wszystkożerców, takie jak ziemniaki, ryż i inne. Jeśli wiesz, że spełnione będą wszystkie trzy punkty – bierz śmiało i jedź!

skały

Naturalny tor przeszkód = najlepszy trening sprawnościowy!

Z takiej kombinacji da się skomponować bardzo sensowny jadłospis, na przykład:

  • przed porannym treningiem 2 banany;
  • [6-10 km biegu + pływanie];
  • po porannym treningu: 1 banan i garść suszonych fig;
  • śniadanie: miska płatków owsianych ze świeżymi i/lub suszonymi owocami;
  • przekąska: lokalne owoce;
  • obiad: duży talerz sałatki warzywnej, gotowane brokuły i kalafior, odrobina ryżu;
  • [trening siłowy];
  • przekąska: lokalne owoce i/lub warzywa;
  • kolacja: krem z warzyw, pieczone ziemniaki, pasta z czerwonej fasoli;
  • [rozciąganie].

obiad1

W kanaryjskim hotelu na Fuerteventurze, gdzie spędziłem cały cudowny tydzień nie brakowało mi niczego. Co z resztą widać po załączonym wyżej menu. W pokojowej lodówce zawsze czekała na mnie co najmniej jedna kiść bananów, a na półce przy łóżku leżała miska suszonych fig. Przed porannym biegiem (i po) mogłem posilić się na tyle, by spokojnie doczekać do śniadania. Wystarczyło zaopatrzyć się w powyższe owoce dzień wcześniej podczas kolacji.

ocean1

Wstajesz o szóstej rano, żeby potrenować. Biegniesz przed siebie w nieznane… i oto jaką nagrodę dostajesz – niezapomniany widok!

stretch1

Świeże, lokalne, pyszne owoce – zwłaszcza w ciepłych krajach – to jedna z najlepszych rzeczy na wakacjach. Smak, zapach, kolor, miękkość… Wszystko jest tak zupełnie inne i lepsze. Naprawdę! Banany, papaje, mango, arbuzy, gruszki. Do tej pory mam problem z normalnym zjedzeniem bananów importowanych do naszego kraju. Na Wyspach Kanaryjskich jadłem je przez cały dzień, bo tak bardzo mi smakowały. Może poniższe zdjęcie tego do końca nie oddaje, ale „polskie” banany są dosłownie białe i bez odrobiny smaku w porównaniu z kanaryjskimi. Niech to więc będzie Twoje pierwsze przykazanie podczas wyjazdu – korzystaj, korzystaj ile możesz z lokalnych owoców! Jedz je na śniadanie, obiad i kolację. Jedz je jako przekąski między posiłkami. Jedz je ciągle. Ile wlezie. I nie przejmuj się oburzonymi, zdezorientowanymi spojrzeniami ludzi siedzących obok, objadających się na przemian lodami i frytkami. Zadbaj również o przekąski między posiłkami. Zabierz z restauracji na później parę smacznych kąsków takich jak banany czy ziemniaki w mundurkach.

owoce

banany

Bielszy i bardziej zakrzywiony banan to nasza bezwonna i bezsmakowa podróbka wręcz pomarańczowego oryginału (niżej). Różnicy nie da się opisać, trzeba ją poczuć…

Uważny czytelnik na pewno zwrócił uwagę, że warunki hotelowe nie pozwalają na całkowite zaspokojenie codziennych potrzeb odżywczych organizmu na niektóre mikroelementy. Aby mieć pewność, że dostarczasz sobie wszystkiego, czego potrzebujesz, zabierz ze sobą swoje naturalne suplementy. Moje propozycje są następujące:

  • siemię lniane lub orzechy włoskie – kwas omega-3;
  • orzechy brazylijskie – selen;
  • pestki dyni – żelazo;
  • niełuskanie pestki sezamu – wapń;
  • orzechy nerkowca – są bogate w cynk, miedź i magnez, a poza tym są dobrą przekąską, która skutecznie zabija głód;
  • witamina B12 – wiadomo.

kolacja

W takim razie odżywianie mamy ogarnięte. Teraz druga istotna kwestia – treningi. Dlatego właśnie kocham Jeet Kune Do, bieganie i kalistenikę. Nie potrzebny mi jest żaden specjalistyczny sprzęt, żeby porządnie poćwiczyć. Wystarczy spakować do walizki swoje ulubione buty i odpowiednie ciuchy. Widok plaży nad oceanem o szóstej rano i świeże powietrze wdychane głęboko do płuc podczas biegu naprawdę dają dobrego kopa energetycznego na cały dzień. Nie wyśpisz się? Przecież jesteś na wakacjach! Możesz zdrzemnąć się w ciągu dnia. Żadnych wymówek! Tak samo z kalisteniką – co prawda musiałem na tydzień zrezygnować z flagi i podciągnięć na drążku, ale nie przeszkadzało mi to w robieniu pompek, brzuszków, przysiadów, stania na rękach, wspięć na palce, mostka, pozycji L i wielu innych ćwiczeń. Bez problemu mogłem też zrobić trening pracy nóg, poćwiczyć walkę z cieniem oraz popracować nad techniką kopnięć i uderzeń. Wystarczy znaleźć kawałek pustej przestrzeni. Jeśli trudno ci się zmotywować, postaw sobie przed wyjazdem konkretne cele. Na przykład: w ciągu tygodnia przebiegnę 20 kilometrów i codziennie zrobię po jednej serii pompek, brzuszków i przysiadów. Cele mogą być też bardziej hardkorowe – wszystko zależy od ciebie!

http://instagram.com/p/qhIaz5ut42/?modal=true

Podsumowując tę część wpisu:

  1. Dokładnie sprawdź hotel, do którego jedziesz pod względem oferowanej żywności.
  2. Korzystaj z lokalnych owoców i warzyw, jedz ich jak najwięcej.
  3. Zadbaj o przekąski między posiłkami, zabierz coś ze sobą na później.
  4. Przed wyjazdem zaopatrz się w jedzenie, które nie będzie dostępne na miejscu a jest ci potrzebne do zaspokojenia zapotrzebowania na poszczególne mikroskładniki.
  5. Zabierz ze sobą strój do treningu.
  6. Postaw sobie konkretne cele treningowe, które zrealizujesz w trakcie wyjazdu. Bądź konsekwentny.
  7. Korzystaj z widoków, jakie oferuje ci obcy kraj. Jeśli biegasz, codziennie wybierz sobie nową trasę.
  8. Nie odmawiaj sobie drzemek w ciągu dnia. Jesteś tu w końcu po to, żeby odpocząć i zregenerować się.

bieg1

I jeszcze jedno! Nie daj zwieść się deserom! Nie patrz na nie, nie dotykaj ich, nie wąchaj. Zresztą nie wyglądają zbyt apetycznie, co?

nie

Czego NIE jeść podczas pobytu w hotelu…

Przypadek numer dwa – wyjazd do innego miasta

Tu sytuacja przedstawia się znacznie lepiej. O ile jedziesz do miasta, w którym otwarte są jakieś roślinne knajpy. Całe szczęście takich miejsc jest coraz więcej. Co jakiś czas bywam w Krakowie i we Wrocławiu – restauracji z dobrym jedzeniem jest wystarczająco dużo. Tak samo oczywiście w Warszawie. Żeby uniknąć sytuacji, w której niczym wygłodniałe zombie błąkasz się po mieście, zapoznaj się przed wyjazd dokładnie z położeniem roślinnych przystani i sprawdź jak daleko znajdują się od miejsca, w którym się zatrzymujesz.

Podczas podróżowania z pomocą przychodzą także nowe technologie. Na Androida i iOS dostępna jest naprawdę świetna aplikacja – GreenLove. (Nie, nie jest to wpis sponsorowany). Po włączeniu funkcji lokalizacji w twoim smartfonie, apka pokazuje znajdujące się najbliżej ciebie restauracje, zgodnie z twoimi wytycznymi (żywność ekologiczna, lokalna, wegetariańska, wegańska, bezglutenowa i wiele innych). Dla mniej rozgarniętych istnieje też opcja „prowadź” – nie ma szans, żeby się zgubić. Dzięki GreenLove odkryłem we Wrocławiu Machinę Organikę, gdzie obiadowałem przez cały mój pobyt na festiwalu filmowym Nowe Horyzonty. Przemiła obsługa i zniżki festiwalowe! Codziennie nowe, i zawsze smaczne, danie serwowane jest w bardzo estetyczny sposób. A do tego pyszne naleśniki zrobione z ciasta bananowo-lnianego. Jeśli kiedyś wpadniesz do Wrocławia – na pewno wypróbuj Machinę.

GreenLove

machina

Pyszne indyjskie danie z ciecierzycy w restauracji Machina Organika.

Szczerze mówiąc, największą niedogodnością jaka doskwierała mi w trakcie moich wyjazdów to brak miksera. Jestem poważnie uzależniony od mojego Vitamixa i koktajlów, które w nim robię. Żeby zapewnić sobie odpowiednią porcję witamin każdego dnia – co może być trudniejsze bez możliwości zmiksowania wszystkiego w jeden smaczny i wygodny do przyswojenia napój – postaraj się, by twoje dwa pierwsze posiłki (pierwsze i drugie śniadanie) składało się z samych owoców, ewentualnie z dodatkiem płatków owsianych.

bb1

Teraz już wiesz. Posiadłeś tajemną wiedzą roślinnego podróżowania. Wykorzystaj ją mądrze. Niech moc będzie z tobą!

JS

16 comments

  1. patrząc na Ciebie w końcu mogę przekonać mojego chłopaka, że nie trzeba jeść mięsa, by dobrze wyglądać. ;)

    Like

    1. Nie trzeba to mało powiedziane! Wręcz im mniej się je, tym wygląda się lepiej! Jeśli dołoży się do tego ćwiczenia ;)

      Like

      1. ja bym każdego chłopaka na Ciebie zamieniła. No, chyba, że byłby to George Clooney, to sorry :P

        Like

      2. a ja właśnie jestem ciekaw jak wyglądałeś przed weganizmem. ostatnio dotarłem do wywiadu z Tobą w radiu i zdaje się, że jesteś weganinem od jakiegoś roku. sport uprawiasz zapewne znacznie dłużej. zgaduję więc, że ciężko wyrobić tak mięśnie od zera na roślinach? gdybyś mógł cofnąć czas o jakieś 5 lat, przeszedłbyś na weganizm wcześniej? zauważyłem, że coraz więcej sportowców zaczyna chwalić sobie weganizm, ale jakoś cięzko dotrzeć do takich, którzy są weganami od początku kariery.

        Like

      3. Zgadza się, mój pierwszy rok na diecie roślinnej mija w sierpniu. Sport uprawiam od najmłodszych lat ;)
        Gdybym tylko znalazł jakiś sposób na cofnięcie się w przeszłość i przekonanie siebie sprzed pięciu lat, żeby przejść na weganizm – zrobiłbym to bez wahania! Sportowców na diecie roślinnej od początku swej kariery rzeczywiście ciężko znaleźć. Ale każdy z nich osiąga lepsze wyniki niż na wszystkożernej diecie. Wyrobić mięśnie od zera na roślinach to żaden problem. Śmiem twierdzić, że jest to nawet prostsze niż na konwencjonalnej diecie. Ludzie na surowej diecie 80/10/10 mają często większe bicepsy, od niejednego pakera – szybciej się regenerują, dostarczają więcej substancji odżywczych i tak dalej. Wszystkożercy tylko niepotrzebnie zamulają się dwu- albo nawet trzykrotnie większą ilością spożywanego na dzień białka. Tak więc mówiąc krótko – chciałbym być na roślinach dłużej niż dopiero rok ;)

        Like

  2. Super, to jeszcze “sprzedaj” namiary z jakiej frimy leciałeś na Kanary i w jakim byłes hotelu, bo wnioskuję, że byłeś zadowolony ;) ?

    Like

    1. Leciałem z Itaki, hotele z serii R2 na Fuerteventurze. Najważniejsze to wyczekać na last minute i znaleźć dobry termin z odpowiednią ceną ;)

      Like

  3. Jestem pod ogromnym wrażeniem! świetne wpisy, świetnie i zdrowo wyglądasz,pozwolę sobie pokazywać cię wszystkim moim bliskim, ktorzy są przeciwni mojej diecie!
    Dużo zdrowia i dobrego humoru!
    Pozdrawiam

    Like

  4. O kurczę, wakacje marzeń! Najgorszy jest brak blendera. To była zdecydowanie najlepsza inwestycja w moim życiu. Pyszne, wielkie śniadanie w minutę, yeah.

    Like

  5. Machina fajna, tylko jeśli ktoś ma bardzo restrykcyjny sposób żywienie, to dość mały wybór (jeśli nie je się tam codziennie). Chyba, że coś się zmieniło, bo ostatni raz byłam tam rok temu. We Wrocławiu świetna jest też Vega na Rynku. Mają dwa piętra, z czego drugie jest tylko i wyłącznie wegańskie, ale na dolnym też się znajdą wegańskie obiady (moje ukochane ruskie z tofu na przykład..:) ). Jak będziesz miał kiedyś okazję, to polecam tam zjeść! Jest też jeszcze Złe Mięso w okolicach rynku, ale moim zdaniem Vega i tak przebija wszystko;).

    Like

    1. Obczajałem też właśnie między innymi Vega i Złe Mięso, ale nie miałem niestety okazji, żeby tam zjeść. Na pewno wpadnę następnym razem, dzięki! :)

      Like

Leave a comment